poniedziałek, 20 lipca 2015

Kwaśnienie mleka

Podobno podczas burzy kwaśnieje mleko.
Czy dzieje się to na skutek wyładowań atmosferycznych i powstającego podczas nich ozonu, czy z powodu nagłego spadku ciśnienia, a może przez wysoką temperaturę powietrza panującą przed burzą? Tego nie wyjaśniono.
Znana jest też teoria o krasnoludkach sikających do mleka, lub - najbardziej przyziemna - o skutku braku prądu, który często obserwujemy podczas szczególnie intensywnych burz.

W ostatni weekend, znając prognozy pogody, postanowiłam wykorzystać energię płynącą z burzy i zrobić zsiadłe mleko.
Z iście naukową precyzją przygotowałam niezbędny sprzęt laboratoryjny - szklany słoik, doskonały surowiec chemiczny - mleko od wiejskiej krowy oraz stanowisko naukowe - blat w kuchni, tuż obok lodówki (jeśli mleko kwaśnieje przez sikające doń krasnoludki, nie chciałam zbytnio utrudniać im drogi).
Reakcję chemiczną nastawiłam w sobotni wieczór, licząc na 100% konwersję w niedzielny poranek.
Sobotnia burza była zadowalająca (choć nie dorastała do pięt tej niedzielnej), mimo to w niedzielę rano na drodze analizy organoleptycznej (znaczy: powąchałam mleko) nie stwierdziłam powstania kwasu mlekowego.
Dlaczego tak się stało i mimo burzy mleko nie skwaśniało? Nie mam pojęcia. Może ktoś z Was mnie oświeci (poproszę o komentarze).
Podzielę się w zamian wiedzą na temat fermentacji mlekowej, której przebiegu oczekiwałam.

Fermentacja mlekowa to przemiana cukrów (węglowodanów) w kwas mlekowy. Przebiega bez dostępu tlenu (lub przy ograniczonym jego dostępie), w obecności bakterii rodzaju Lactobacillus.


Proces ten jest szeroko wykorzystywany w przemyśle spożywczym do produkcji jogurtów, kefirów, serów, kwaszenia ogórków czy kapusty, produkcji zakwasu na chleb, oraz w przemyśle wędliniarskim. Bywa też niechcianą ścieżką przemian podczas "siostrzanej" fermentacji alkoholowej, gdy zamiast etanolu powstaje kwas mlekowy.

Kwas mlekowy powstaje też w naszych organizmach podczas wysiłku fizycznego, na skutek fermentacji mleczanowej.
Ale, tu Wiki mnie dokształciła, powszechne "zakwasy" dzień po treningu nie są spowodowane przez obecność kwasu mlekowego w mięśniach, gdyż ten zostaje usunięty z organizmu już po upływie 1-2 godzin. Ból mięśni jest wynikiem mikrourazów, których doświadczamy przetrenowując się.
Tak więc kolejna teoria, według której po intensywnych ćwiczeniach piłam alkohol, aby powstający kwas mlekowy zestryfikować, legła w gruzach. 
Ale o tym ciiii!!!


poniedziałek, 8 czerwca 2015

Trucizny: amigdalina

W długi weekend mąż uraczył mnie wyznaniem, że kiedy będzie chciał mnie zabić, otruje mnie migdałami. Urocze.
Z jakiegoś popularnonaukowego programu TV dowiedzieliśmy się, że migdały zawierają silną truciznę, która może być śmiertelna dla dorosłego człowieka gdy ten spożyje 81 migdałów.
Z czystej naukowej ciekawości policzyłam migdały znajdujące się w standardowym opakowaniu (200g), wyszło 85! 
Jak to? 
Przecież nie raz zjadłam w ciągu dnia taką paczkę migdałów i nic mi się nie stało! 
- Wujku G. - o co chodzi?
Na szczęście wujek ma większą wiedzę niż pan z TV (tudzież wujka chętniej słucham).
Okazało się, że ta trucizna, amigdaliną zwana, znajduje się w migdałach, ale gorzkich, a te spożywane przeze mnie są słodkie, uff. 
Do tego mąż nie zatruje mnie podmieniając migdały, bo nie będę w stanie zjeść tylu sztuk felernych owoców.
Jeszcze większe szczęście.
Czym zatem jest amigdalina, skoro jest taką silną trucizną?


Amigdalina to związek organiczny złożony z dwóch fragmentów glukozowych, aldehydu benzoesowego i grupy cyjankowej. Rozkłada się zatem, w odpowiednich warunkach, na nieszkodliwy cukier prosty (glukozę), oraz dwie substancje trujące - benzaldehyd i cyjanowodór. Tym właśnie produktom gorzkie migdały zawdzięczają swą złą sławę.
Amigdalinę znajdziemy też w wielu naturalnych produktach:
"Pestkach lub nasionach owoców: jabłka, moreli, wiśni, nektaryn, brzoskwiń, gruszce, śliwek, Fasoli: bób (Vicia faba L.), ciecierzyca, soczewica (skiełkowana), fasola półksiężycowata, mung (skiełkowana), fasola ozdobna (Phaseolus coccineus). 
Orzeszkach: gorzkie migdały, macadamia (podobne do laskowych), nerkowca 
Jagodach: Niemal wszystkie dzikie jagody. Jeżyny, aronii,  żurawiny błotnej, dziki bez (Sambucus L. ), malin, truskawek. 
Nasionach: lnu, sezamu, chia (Salvia hispanica) - czyli oleiste 
Trawach: Akacja (Acacia Mill.), alfalfa (skiełkowana), wodnych trawach, sorgo alpejskie (Sorghum halepense (L.) Pers.) , trojeść amerykańska (Asclepias syriaca), pszenica (trawa).
Ziarnach: kasz owsa, jęczmienia, brązowego ryżu, gryki, kasz,chia, lnu, prosa, żyta, wyki, pszenicy (jagody). 
I innych: Pędach bambusa, fuschia roślin, Sorgo (Sorghum Moench) , dzikiej hortensji, cis drzewa (igieł, świeże liście)" 

Wujek Google poinformował mnie także, że amigdalina jest doskonałym lekarstwem na najpoważniejsze choroby cywilizacyjne (raka i choroby serca), jednocześnie nadmieniając, że badania kliniczne nie potwierdziły tych cudownych właściwości.  
Nie mnie oceniać słuszności obu stwierdzeń.  
Zacytuję klasyka "Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną"  (Paracelsus).

niedziela, 31 maja 2015

Składniki żywności: barwniki syntetyczne

Czas na kontynuację starego cyklu.
Planowałam dokładny opis poszczególnych związków chemicznych stosowanych do barwienia żywności, z informacjami o ich szkodliwości. Niestety tak nie będzie wyglądać ten wpis, ponieważ znalazłam bardzo ciekawy i bogaty w informacje artykuł tu. Pozdrawiam serdecznie Autora a Was zapraszam na Jego blog.

Tymczasem sama zajmę się przybliżeniem chemii barwników syntetycznych.

Większość spośród problematycznych substancji chemicznych stosowanych do barwienia żywności należy do grupy związków azowych
Proszę nie kojarzyć nazwy z imieniem Aza (miałam w dzieciństwie sukę Azę - bardzo ją kochałam). Związki azowe, to takie, które posiadają w swojej strukturze grupę -N=N- (zwaną grupą azową). Jak się je otrzymuje, chyba nie warto pisać. Warto jednak nadmienić, że jeśli grupa ta sąsiaduje z pierścieniami aromatycznymi, może absorbować promieniowanie widzialne, co z kolei powoduje zabarwienie związku chemicznego. Gama kolorystyczna jest bardzo szeroka, lecz najpopularniejsze są żółcie, czerwienie czy błękity.
Przykładowe kolory wraz ze strukturami związków chemicznych przedstawia poniższy schemat.


Związki azowe są fajne. Łatwo się je syntezuje, reakcje można prowadzić w wodzie, w temperaturze zbliżonej do temperatury otoczenia. Produkty reakcji są stabilne, łatwo je oddzielić i oczyścić, a następnie przechowywać. Można je stosować w środowiskach o zróżnicowanym pH, w wysokich i niskich temperaturach, przy dostępie światła, wilgoci i tlenu - nic nie zagraża ich trwałości. Chemicy bardzo lubią takie produkty.

Niestety związki azowe są toksyczne. Wprawdzie aby zatruć się związkami azowymi dodawanymi do żywności, należałoby tej żywności spożywać kilkadziesiąt-kilkaset kilogramów dziennie, ale... niektóre z nich (a właściwie produkty ich rozpadu) mają potwierdzone działanie mutagenne i kancerogenne. Inne - mogą wyzwalać histaminę, która może nasilać objawy astmy lub powodować skurcze (np. macicy u ciężarnych). Niektóre też mogą być przyczyną nadpobudliwości (i tu upatruję przyczynę ADHD).




wtorek, 19 maja 2015

promieniowanie jonizujące

Na takie ciekawostki chemiczno-fizyczne ostatnio się natknęłam, że muszę się z wami tą wiedzą podzielić.

Jesteśmy codziennie narażeni na promieniowanie jonizujące, płynące z różnych źródeł.
Wśród nich wyróżniamy źródła naturalne oraz sztuczne - wytworzone przez człowieka.
Do źródeł naturalnych zaliczamy promieniowanie kosmiczne, promieniowanie ziemskie (emitowane przez naturalne radionuklidy znajdujące się w nienaruszonej skorupie ziemskiej oraz naturalne radionuklidy wchodzące w skład ciała ludzkiego) a także radon (obecny w skałach, a co za tym idzie, również materiałach budowlanych i w powietrzu).
Sztuczne źródła promieniowania to przede wszystkim stosowane w diagnostyce medycznej badania rentgenowskie i badania in vivo (na żywym organizmie, polegające na podawaniu pacjentom preparatów promieniotwórczych), pierwiastki promieniotwórcze zawarte w żywności i środowisku (pochodzące z wybuchów jądrowych czy awarii radiacyjnych), niektóre wyroby powszechnego użytku emitujące promieniowanie jonizujące (np. ceramika barwiona uranem, izotopowe czujniki dymu, telewizory kineskopowe), oraz działalność naukowa, czy zawodowa, związana z promieniowaniem jonizującym.



To co mnie najbardziej zaskoczyło, to dawki promieniowania jakie przyjmujemy z poszczególnych źródeł.
W 2011 roku dawka skuteczna promieniowania jonizującego otrzymywana przez statystycznego mieszkańca Polski wynosiła średnio 3,30 mSv/rok, z czego narażenie radiacyjne pochodzące od naturalnych źródeł promieniowania stanowi niemal 74%, czyli 2,43 mSv/rok. Największy jest udział promieniowania pochodzącego od radonu i produktów jego rozpadu - 1,20 mSv/rok. 
Spośród sztucznych źródeł promieniowania, największy wpływ na organizmy ludzkie ma promieniowanie rentgenowskie, stosowane w diagnostyce - dawka skuteczna płynąca z tego źródła wynosi średnio 0,80 mSv/rok. Badania in vivo to kolejne 0,05 mSv. Narażenie na zanieczyszczenia środowiska i pokarmów sztucznymi radionuklidami - głównie izotopami cezu i strontu - szacuje się na 0,008 mSv/rok. Narażenie od przedmiotów codziennego użytku oraz płynące z wykonywania działalności zawodowej w przeliczeniu na statystycznego Polaka wynosi kolejne 0,002 mSv/rok.

Dla porównania...
Dawka promieniowania, jaką otrzymał statystyczny Polak w wyniku awarii w elektrowni jądrowej Fukushima Dai-ichi i przemieszczania się mas powietrza znad elektrowni nad terytorium Polski, wynosiła 2,3 nSv (0,0000023 mSv) dla I-131 oraz 2,1 nSv (0,0000021 mSv) dla Cs-137. Czyli pomijalnie mało.

To może jeszcze dodam jakie ilości promieniowania są szkodliwe.
W przybliżeniu efekty napromieniowania całego ciała w zależności od pochłoniętej dawki są następujące:

  •     0,1 Sv - pewne zmiany we krwi,
  •     0,1 – 0,5 Sv - ciężka choroba z 6-miesięcznym okresem rekonwalescencyjnym,
  •     5 Sv - śmierć w 50 % przypadków,
  •     10 Sv - nieuchronna śmierć.
    
Więcej na ten temat można poczytać tu i tu.

niedziela, 10 maja 2015

Dla automaniaków: glikol etylenowy

Nie pisałam już ponad miesiąc, wszystko przez projekt w który się zaangażowałam, ale już nadrabiam zaległości :)

Zacznę od niemiłego wspomnienia.
W zeszłym tygodniu wybraliśmy się na majówkę w dalsza trasę. Może nie jakąś super daleką, ale jednak. Wysiłek dla nas i samochodu był.
Na ostatniej prostej, utknąwszy w korku, zobaczyliśmy biały dym ulatniający się spod maski.


-Co to jest, co się zepsuło? - pomyślałam. 
-Pewnie chłodnica - odpowiedział rozsądek. I trafił.
Całego problemu nie potrzebuję naświetlać, istotny był wyciek płynu chłodniczego, fakt utknięcia w korku, bez nadziei na szybkie spotkanie stacji benzynowej i świadomość, że w weekend majowy nikt nam auta nie naprawi.
Ale nie ma co patrzeć w przyszłość, aby dojechać do celu trzeba uzupełnić płyn chłodniczy. Tylko czym? W bagażniku była resztka oleju silnikowego i płynu do spryskiwaczy. W kabinie jakiś słodki napój i woda źródlana. Co byście wybrali?
Nie zdradzę co obstawiał mój luby, odpowiem tylko że wybraliśmy wodę.
Gdy emocje już opadły postanowiłam zapytać wujka G. czy wybór był trafny i natknęłam się na serie artykułów o tym by nie wlewać do chłodnicy wody :/ Ale dlaczego?

Moja wiedza chemiczna na temat chłodnic samochodowych ogranicza się do świadomości, że płyn chłodniczy to najczęściej glikol etylenowy (czasem propylenowy). Wiem, że jest to alkohol i posiada dwie grupy hydroksylowe. Wiem, że jest toksyczny, dobrze miesza się z wodą i że ma niższą temperaturę topnienia i wyższą temperaturę wrzenia od wody. A wygląda tak:


O syntezie i zastosowaniu glikolu etylenowego nie ma co się rozpisywać. Z ciekawostek mogę przypomnieć historię pewnego alkoholika-złodzieja z pomorza, który wypijał zawartość busol znajdujących się na kutrach rybackich. Nieszczęśnik nie wiedział (lub było mu wszystko jedno), że ciecz znajdująca się w busoli, mimo że daje objawy upojenia alkoholowego, zawiera toksyczny glikol etylenowy. Jak dziś się ten pan czuje (czy jeszcze żyje) niestety nie wiem.

Czego dowiedziałam się dzięki naszemu wypadkowi:
Wodę stosuje się w niektórych rodzajach chłodnic samochodowych, ale są to wyjątkowe przypadki związane z wyścigami samochodowymi. Gdzie, przy dużym prawdopodobieństwie wypadku, glikol etylenowy może stanowić zagrożenie dla uczestników wyścigu.
Stosowanie wody, jako płynu chłodzącego, zmniejsza wydajność chłodzenia. Woda ma niższą temperaturę wrzenia i mniejszą prężność par niż glikol etylenowy. W działaniu układu chłodniczego bardzo istotne są te parametry. Dzięki parom, które powstają w układzie chłodzenia w silniku, otwiera się zawór umożliwiający dostarczenie płynu chłodzącego z chłodnicy, a tym samym uniemożliwia przegrzanie silnika (tak to rozumiem, może się mylę). Dlatego układ chłodzenia później zareaguje gdy zastosujemy mniej wydajną wodę i przy dłuższym stosowaniu jej jako medium chłodzącego, ryzykujemy zniszczenie silnika.
Dodatkowo woda zawiera nie tylko cząsteczki H2O, ale też minerały. Część z nich osadza się w postaci kamienia, niszcząc elementy układu. Może też powodować korozję elementów metalowych, a w zimę - zamarznąć i rozsadzić układ.
Zastosowanie wody może też powodować powstawanie korków parowych i kawitacji, o których to zjawiskach fizycznych pewnie kiedyś napiszę. W tym miejscu wystarczy nadmienić, że oba są związane z gwałtownymi zmianami stanu skupienia substancji z ciekłego na gazowy, pod wpływem zmian ciśnienia. Powstające gazy uniemożliwiają prawidłowe funkcjonowanie układu i tym samym zwiększają ryzyko przegrzania.

Oczywiście w przypadku wycieku płynu chłodniczego możemy zastosować wodę (jednak nie bezpośrednio z kranu, najlepiej destylowaną). Jej niewielkie ilości nie powinny zaszkodzić. Jednak jeśli płynu nadal ubywa, po naprawie układu chłodzenia warto zainwestować w nowy płyn chłodniczy.

A dlaczego w miejsce glikolu etylenowego nie powinniśmy stosować oleju mineralnego, mieszaniny alkoholi z substancjami pianotwórczymi, czy wodnego roztworu cukru - spróbujcie odpowiedzieć w komentarzach.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Napoje izotoniczne

Według definicji "izotoniki to napoje mające na celu wyrównanie poziomu wody i elektrolitów wydzielanych z organizmu w procesie wydzielania potu, a także uzupełnienie witamin i soli mineralnych oraz w niewielkim stopniu węglowodanów spalanych podczas wysiłku fizycznego".


Jak wybrać dobry napój izotoniczny? Na co należy zwrócić uwagę?

Po pierwsze sprawdzamy osmolalność napoju. Jeśli chcemy się dobrze "nawodnić" stężenie składników napoju musi być zbliżone do tego, które występuje w płynach ustrojowych, czyli ok. 295 mOsm/kg H2O. Te tajemnicze literki opisują liczbę moli substancji czynnych osmotycznie rozpuszczonych w 1 kg wody. Niższą osmolalność ma zwykła woda, ponieważ zawiera mniej substancji rozpuszczonych. Woda szybko się wchłania, ale może nie uzupełnić niedoborów elektrolitów. Wyższe stężenie osmotyczne mają m.in. soki. Jest w nich więcej węglowodanów i składników mineralnych niż w płynach ustrojowych. Mogą dostarczyć potrzebną energię i elektrolity, jednak nie nawodnią organizmu.
Ciśnie mi się na usta stwierdzenie, że aby uzupełnić zarówno wodę, jak i elektrolity możemy pić rozcieńczone soki. Rozsądek jednak podpowiada, że w dostępnych handlowo sokach znajdują się głównie węglowodany, składników mineralnych może być niewiele.

Jeśli chcemy dostarczyć organizmowi idealną mieszankę elektrolitów, wybierajmy te izotoniki, które w swym składzie mają węglowodany, minerały i witaminy.

Proste węglowodany to glukoza i fruktoza. To na nich zależy nam najbardziej. Unikajmy napojów typu "zero", zamiast cukru mają słodziki, których wpływ na zdrowie jest dyskutowany od lat.
Dzięki węglowodanom uzupełniamy zapasy energii, organizm wolniej się męczy.

Sód to najważniejszy pierwiastek w izotonikach. Głównie on zapewnia właściwą osmolalność, ułatwiając wchłanianie wody przez organizm. Poza tym pomaga regulować temperaturę ciała podczas wysiłku. Wydzielany jest wraz z potem, dlatego należy go uzupełniać. Wg zaleceń Komitetu Naukowego ds Żywności podczas długotrwałego wysiłku fizycznego należy stosować sód w ilościach 460-1150 mg/litr.

Kolejnym ważnym minerałem jest potas, który wspomaga pracę układu mięśniowego i nerwowego, zmniejsza ryzyko wystąpienia skurczów mięśni, oraz reguluje gospodarkę wodno-elektrolitową organizmu.

Magnez lub wapń też mogą się znaleźć w napojach izotonicznych. Są niezbędne do prawidłowej pracy układu mięśniowego i nerwowego. Niedobór tych minerałów też może być przyczyną skurczów mięśni. Magnez odpowiada też za utrzymanie prawidłowej temperatury ciała.

Niektóre izotoniki zawierają też witaminy. Najważniejsze podczas długotrwałego wysiłku fizycznego są witaminy z grupy B, jak niacyna (B3), kwas pantotenowy (B5) czy biotyna (B7). Witamina B6 ułatwia wchłanianie magnezu i potasu, natomiast witaminy z grupy D wspomagają wchłanianie wapnia i sodu.
Witamina C jest łatwo wydzielana wraz z potem. Bierze udział m.in. w oddychaniu komórek czy w syntezie kolagenu, dlatego warto uzupełniać jej niedobory.
Witamina E neutralizuje wolne rodniki. Odgrywa ważną rolę w ochronie czerwonych krwinek i w procesach regeneracyjnych.
Witamina A zmniejsza zmęczenie i łagodzi skurcze łydek.
Należy jednak uważać, aby nie przedawkować witamin. Szczególnie niebezpieczne są witaminy nierozpuszczalne w wodzie, których nadmiaru organizm nie usunie zbyt łatwo. Chodzi tu przede wszystkim o witaminy E, A oraz D.

Poza "dobrymi" składnikami w napojach izotonicznych kryje się też wiele niepotrzebnych i czasem szkodliwych substancji, jak np. barwniki, słodziki, konserwanty. 
Przede wszystkim należy uważać na napoje intensywnie niebieskie lub czerwone (mogą zawierać błękit brylantowy czy czerwień koszenilową). 
Jeśli w napoju jest glukoza czy fruktoza substancje słodzące (np. aspartam) wydają się nie potrzebne. Naturalnym regulatorem kwasowości jest witamina C (kwas askorbinowy), czy kwas cytrynowy. Inne substancje konserwujące (jak cytrynian sodu, potasu) nie są potrzebne.

wtorek, 17 marca 2015

składniki kosmetyków: MIT

Powracam do starego cyklu, żeby opowiedzieć pewną historię.

Pewnego dnia na dłoniach mojej koleżanki zaczęła pojawiać się wysypka. Pewnie to uczulenie - pomyślała - i zaprzestała używania "podejrzanej" chemii. Naczynia zmywała tylko w zmywarce, a dom sprzątała w lateksowych rękawiczkach. Niestety uczulenie nie znikało, co gorsza - zaczęły się pojawiać również pęcherze. Może to kolejne uczulenie na lateks? Zmieniła rękawiczki, a przed ich włożeniem, dłonie smarowała grubą warstwą kremu, aby uniknąć kontaktu. Niestety poprawy nie było. Dermatolog ani alergolog nie potrafili powiedzieć co się dzieje. Dopiero kilkudniowe testy alergiczne przeprowadzone w szpitalu odpowiedziały - to uczulenie na MIT, konserwant stosowany w wielu produktach kosmetycznych.
Po dokładnej analizie składu kosmetyków okazało się, że substancja ta znajduje się w - tak chętnie i często używanym - kremie do rąk. Dlaczego uczulenie pojawiło się dopiero teraz? Bo została przekroczona bezpieczna dawka tej substancji.

MIT, czyli metyloizotiazolinon, to popularny konserwant, stosowany w różnych produktach, w tym kosmetykach. MIT chroni kosmetyk przed rozwojem mikroorganizmów, które mogą być wprowadzane do produktu poprzez kontakt ze skórą lub otoczeniem.



Substancja ta 10 lat temu została dopuszczona do używania w kosmetykach w ilości nie przekraczającej 0,01%, ponieważ wiadomym było że większe jej ilości nie pozostają obojętne dla zdrowia. 
Niestety szybko stała się niezwykle popularna, gdyż jest tania i efektywna, i zawojowała nie tylko przemysł kosmetyczny czy sektor środków czystości, ale nawet "cięższą" chemię - farby i lakiery.
Dodatkowo "nagonka" na popularne konserwanty - parabeny, spowodowała stopniowe ich wycofywanie z rynku i zastępowanie metyloizotiazolinonem.
MIT znajdziemy zarówno w kosmetykach "niespłukiwanych", jak kremy, nawilżane chusteczki (np. dla niemowląt) oraz "spłukiwanych" - szampony, żele pod prysznic...
W efekcie jesteśmy narażeni na większe ilości szkodliwej substancji, niż zostało to dopuszczone w odpowiednim rozporządzeniu.
Po serii doniesień o reakcjach uczuleniowych wśród niemowląt na składniki mokrych chusteczek dokładniej zbadano szkodliwość konserwantu i rozpętała się burza.
Dlatego ponad rok temu zaczęto wycofywać MIT z kosmetyków niespłukiwanych, a w pozostałych produktach - ograniczono jego dopuszczalne stężenie do 15 ppm. 

Dopóki MIT znajduje się w kosmetykach warto czytać etykiety pod kątem jego występowania. Niestety nie wiadomo jaki nowy konserwant w najbliższych latach zawładnie rynkiem, i jakie będą tego konsekwencje dla naszego zdrowia. Specjaliści z branży wróżą częściowy powrót do parabenów, lepiej zbadanych i mniej alergizujących od metyloizotiazolinonu.
Na wszelki wypadek nie zmieniajmy sprawdzonych kosmetyków na kolorowe i szeroko reklamowane nowości.
A moja koleżanka dłonie ma już zdrowe, kosmetyki - sprawdzone, ale do końca życia pozostanie wrażliwa na pechową substancję, dlatego musi być jeszcze bardziej czujna.

czwartek, 5 marca 2015

Składniki żywności: barwniki naturalne

Kolejny cykl, tym razem przyjrzymy się etykietom produktów spożywczych.

Barwniki spożywcze możemy podzielić ze względu na ich pochodzenie na 4 grupy:

  • barwniki naturalne,
  • identyczne z naturalnymi,
  • syntetyczne,
  • nieorganiczne substancje barwiące.

Dziś zajmę się najfajniejszą z powyższych grup, czyli substancjami naturalnymi.

Ostatnio pisałam o jednej z nich, a mianowicie o karmelu, czyli palonym cukrze. Znajdziemy go nie tylko w wyrobach cukierniczych, ale też w pieczywie, coca-coli czy ciemnym piwie, koniaku, rumie i miodach pitnych. Nadaje produktom brązowawe zabarwienie. Naturalny karmel występuje pod symbolem E150a. Uwaga na symbole E150b-d, oznaczają kolejne klasy karmelu syntetycznego.


Kolejny znany barwnik to karoten. Występuje naturalnie w wielu warzywach i owocach (tych czerwonych i pomarańczowych, ale też w zielonej sałacie i szpinaku). Do grupy karotenoidów zaliczamy też szafran oraz annato. Karotenoidy są dodawane m.in. do serów żółtych, margaryny i masła. Znajdziemy je pod symbolami E160 a-f.

Chlorofil - jak wiemy ze szkoły ma kolor zielony, występuje we wszystkich zielonych roślinach, w algach i niektórych bakteriach. Jego struktura jest mi szczególnie bliska przez specjalizację w chemii metaloorganicznej :) Ze względu na niewielką trwałość czystego chlorofilu (E140), często jest zastępowany bardziej trwałymi kompleksami z miedzią (E141).

Koszenila to barwnik pozyskiwany z mszycy występującej w Ameryce Południowej i Centralnej. Jest to niezwykle trwały barwnik, nadający czerwony kolor wyrobom cukierniczym, jogurtom owocowym, dżemom, galaretkom, oraz... tkaninom. Występuje pod symbolem E120.
Uwaga na czerwień koszenilową - to barwnik syntetyczny (E124) !
W Polsce do XIX wieku do barwienia m.in. tkanin używano podobnego barwnika, otrzymywanego z pluskwiaka o nazwie Czerwiec polski. Nie barwiono nim jednak żywności.

Podobny kolor i zastosowanie ma czerwień buraczana, otrzymywana z buraka ćwikłowego (E162).

Ciekawą grupę barwników stanowią antocyjany - w zależności od środowiska przyjmują różne kolory. Niskie pH (środowisko kwaśne) sprzyja barwie czerwonej, natomiast podwyższenie pH powoduje zmianę koloru na niebieski czy fioletowy. Antocyjany występują w owocach i warzywach, takich jak aronia, jagody, bakłażan, porzeczki (czarne i czerwone), czerwone cebula, kapusta i winogrona, wiśnie, truskawki, pomarańcze...
Do barwienia napojów, dżemów, galaretek czy wyrobów cukierniczych stosowane są najczęściej ekstrakty ze skórki winogron - E163(i) oraz z czarnej porzeczki - E163(iii).

*schemat zaczerpnięty - źródło

Wszystkie substancje naturalne wydają się być zdrowymi (niektóre mają właściwości przeciwutleniające), jednak nie należy przesadzać z ich nadmiernym spożyciem.
W literaturze znajdują się doniesienia o szkodliwości karmelu, czy miedzi występującej w kompleksach z chlorofilem. Wiele związków (np. z grupy antocyjanów) nie zostało dobrze zbadanych.
Natomiast koszenila może spowodować wstrząs anafilaktyczny.





niedziela, 1 marca 2015

Karmel

Jeden z moich ulubionych filmów libańskiej reżyserki i aktorki Nadine Labaki.
Bohaterki filmu traktują karmel przede wszystkim jako... lepidło do depilacji (zamiast ciepłego wosku).
Karmel był wykorzystywany do depilacji na Bliskim Wschodzie od stuleci. Dziś zyskuje coraz większą popularność w krajach europejskich.
Jednak nie jest to główne zastosowanie palonego cukru (bo nim przecież jest karmel).

Największą gałęzią przemysłu, w której znalazł on swoje miejsce, jest przemysł spożywczy.
Karmel używany jest nie tylko w cukiernictwie, jest też ulubionym barwnikiem w branży alkoholowej. Karmelem barwione są ciemne piwa, wina, rumy, winiaki, araki, koniaki i miody pitne.
Karmelem barwi się też pieczywo (żeby wyglądało na zdrowe, pełnoziarniste).
Oczywistym jest zastosowanie karmelu do barwienia słodyczy i fakt, że służy też do wyrobu słodyczy i cukierków, np. karmelków.



A jak powstaje karmel? Przez ogrzewanie cukru, to jasne. Tylko jakie przemiany w trakcie tego procesu zachodzą? Jakiej są też natury?
Zacznijmy od początku.

Na patelni umieszczamy cukier (sacharozę) z niewielką ilością wody. Pod wpływem podgrzewania i mieszania cukier rozpuszcza się w wodzie. Chemicznie nic się nie dzieje.
Wraz ze wzrostem temperatury woda odparowuje. Do pewnego momentu jest to tylko przemiana fizyczna, gdyż odparowuje woda dodana do sacharozy. Powyżej 185°C, gdy prawie nie ma co odparowywać, zaczynają się przemiany chemiczne. Pękają stopniowo wiązania pomiędzy węglem a tlenem, w ten sposób uwalniają się kolejne cząsteczki wody, a pozostaje węgiel. To węgiel odpowiada za zmianę zabarwienia karmelu. Z białego, poprzez całą paletę brązów, aż do czerni. Im ciemniejszy karmel - tym mniej w nim pozostaje wody, a zwiększa się procentowy udział węgla.
Procesu tego nie da się odwrócić. Dodanie wody do karmelu nie spowoduje jego "rozjaśnienia", ani nie zmieni składu chemicznego. Proces karmelizacji jest procesem nieodwracalnym. Jest procesem chemicznym, w wyniku którego zmienia się skład chemiczny substancji.

Jakie jeszcze przemiany chemiczne obserwujemy w kuchni?
To pytanie głównie do gimnazjalistów :)

niedziela, 22 lutego 2015

Kwas cytrynowy

Niebawem rusza nowa ramówka na TVN i pewnie znów zobaczymy perfekcyjną panią domu z jej rewelacyjnymi wskazówkami. Postanowiłam jednak ją ubiec i opisać dziś właściwości oraz zastosowanie powszechnie znanego kwasku cytrynowego.

Kwas cytrynowy (nazwa zwyczajowa) IUPAC nazywa kwasem 2-hydroksy-1,2,3-propanotrikarboksylowym. Nazwa długa, ale struktura bardzo przyjemna. Branża spożywcza z kolei używa symbolu E330. 


A do czego stosujemy ten kwas i jakie ma właściwości?

Właściwości kwasu cytrynowego:

Przede wszystkim ma właściwości kwasowe, więc dodawany jest wszędzie tak gdzie przyda się niskie pH.
Ponad to jest dobrze rozpuszczalny w wodzie i łatwo tworzy sole.
Do tego podwyższa aktywność przeciwutleniaczy.

Zastosowanie kwasu cytrynowego jest bardzo szerokie. Został on doceniony w różnych gałęziach przemysłu.

W przemyśle spożywczym jest stosowany jako:

-regulator kwasowości - obniża pH wielu produktów spożywczych, m.in. napojów, dżemów, galaretek, alkoholi (piwo, wino),
-antyoksydant - opóźnia procesy utleniania przedłużając tym samym żywotność produktów,
-stabilizator - zapobiega krystalizacji cukru w wyrobach cukierniczych, stabilizuje emulsje, 
-utrwalacz barwy - zapobiega np. czernieniu wina uniemożliwiając powstawanie kompleksów żelaza,
-czynnik chelatujący - kompleksując jony wapnia zapobiega żelowaniu mleka zagęszczonego,
-konserwant - zapobiega tworzeniu pleśni poprzez obniżenie pH produktów.

W przemyśle farmaceutycznym:

-regulator kwasowości,
-składnik suplementów diety - tworzy łatwo przyswajalne sole np. magnezu, o czym pisałam tu,
-składnik mieszanin musujących - w połączeniu z węglanami w stanie stałym nie reaguje, jednak po dodaniu wody następuje przyjemne syczenie a wydzielający się dwutlenek węgla tworzy perliste bąbelki,
-odtruwacz - podobnie jak łatwo wprowadza metale do organizmu, może też pomagać wydalać metale ciężkie, z którymi tworzy sole,
-substancja przeciwwymiotna - 3-5% roztwór wodny przeciwdziała mdłościom,
-środek pobudzający apetyt - w bezsoczności lub małosoczności żołądka zastępuje naturalny kwas solny, wspomaga też trawienie,
-składnik mikstury Rivera dawniej stosowanej przy niestrawności (wodorowęglan potasu:kwas cytrynowy:woda 1:1:24),
-element terapii wspomagającej walkę z nowotworami - CAAT.

W przemyśle kosmetycznym:

-przeciwutleniacz, wspomagając działanie innych antyoksydantów - zabezpiecza skórę przed wolnymi rodnikami, 
-substancja złuszczająca naskórek - w preparatach do peelingu,   
-spłyca zmarszczki, zmniejsza przebarwienia, rozświetla i "napina" skórę - również przez działanie złuszczające,
-substancja chelatująca - w produkcji środków piorących i myjących, usuwa magnez czy wapń z prania, w kremach dostarcza metale szlachetne (złoto, srebro) hamując melanogenezę,
-środek odkażający, ściągający, obniżający pH - w płukankach do włosów, kremach wybielających, tonikach, szamponach...

A w domu?
-odkamieniacz - stosowany do czyszczenia czajników i armatury,
-odplamiacz - usuwa osady z kawy czy herbaty, plamy z owoców i wina, 
-dodatek do żywności przeciwdziałający zmianom koloru, np. bieleniu buraków czy ciemnieniu jabłek,
-substancja trąca - w postaci pasty usuwa przypalony lub zaschnięty brud i tłuszcz,
-konserwant i regulator pH - stosowany zamiast octu.

Ja mam jeszcze jedno zastosowanie dla kwasku cytrynowego - używam go do mycia szkła, a przede wszystkim balonów i butelek na wino.




poniedziałek, 9 lutego 2015

Cukier wanilinowy

Wanilina, czyli 4-hydroksy-3-metoksybenzaldehyd, to substancja powszechnie stosowana w przemyśle spożywczym, zastępująca naturalną wanilię.
Jest składnikiem cukru wanilinowego, przez wielu mylonego z cukrem waniliowym. Jednak wbrew pozorom na rynku dostępny jest też cukier aromatyzowany naturalną wanilią, jest zaledwie czterokrotnie droższy, więc wysublimowane podniebienia mogą sobie na niego pozwolić.


Wzór strukturalny waniliny przedstawiam poniżej


Taki sam (chemicznie) związek występuje w naturalnej wanilii, stąd aromat rzeczywiście jest identyczny z naturalnym.
Ten sam związek znajdziemy też w odchodach bydlęcych. Naukowcy którzy odkryli i upowszechnili ten fakt zostali nagrodzeni nagrodą Ig Nobla w 2007 roku.

Komentarz - czytajmy etykiety, bądźmy świadomymi konsumentami.
Ale nie musimy się bać, że jemy ciasto z krowiej kupy, dużo taniej jest wytworzyć 4-hydroksy-3-metoksybenzaldehyd w laboratorium :)

Tekst był pisany na szybko w odpowiedzi na dziwne (według mnie) poruszenie na facebook'u, dlatego nie wyczerpuję tematu, może kiedyś do niego wrócę.

poniedziałek, 2 lutego 2015

składniki kosmetyków: substancje niebezpieczne i szkodliwe


Ferie się skończyły - czas zabrać się do pracy!



Mój plan na opisanie każdej grupy wartościowych i niebezpiecznych składników w kosmetykach chyba nie ma szans na realizację - za dużo tego. Nie opisałam jeszcze "wierzchołka góry lodowej" substancji o wątpliwych korzyściach i jakoś boję się, że nie zdążę opisać tych "dobrych" składników.
Dlatego dziś robię szybką wyliczankę, którą będę jeszcze rozszerzać (bo o kilku syfach muszę jeszcze napisać).

Substancje niebezpieczne możemy znaleźć wśród:

SUBSTANCJI ZAPACHOWYCH 
Często w składzie kosmetyku nie zostają wyszczególnione poszczególne zapachy, znajdujemy jedynie słowo perfum. Ma to miejsce dlatego, że odpowiednie przepisy nie wymagają od producentów podania wszystkich składników zapachowych (gdyby to robili - składy kosmetyków byłyby kilkukrotnie dłuższe). Jeśli jednak w formule znajdują się substancje alergizujące, producenci mają obowiązek je wymienić.
Alergicy powinni unikać następujących substancji zapachowych:

  • Amylcinnamal
  • Benzylalkohol
  • Cinnamylalkohol
  • Citral
  • Eugenol
  • Hydroxycitronellal
  • Isoeugenol
  • Amylcinnamylalkohol
  • Benzylsalicylat
  • Cinnamal
  • Cumarin
  • Geraniol
  • Hxdroxymethylpentylcyclo-hexencarboxaldehyd
  • Anisylalkohol
  • Benzylcinnamat
  • Farnesol
  • 2-(4-tert-Butylbenzyl)propionaldehyd
  • Linalool
  • Benzylbenzoat
  • Citronellol
  • Hexylcinnamaldehyd
  • d-Limonen
  • Methylheptincarbonat
  • 3-Methyl-4-(2,6,6-trimethyl-2-cyclohexen-1-yl)-3-buten-2-one
  • Eichenmoosextrakt
  • Baummoosextrakt


KONSERWANTÓW
Wśród konserwantów prym wiodą opisane już wcześniej parabeny
Ale lista konserwantów może być długa, pozostałe niebezpieczne substancje to:

  • Glutaraldehyde
  • Hexamidine-Diisethionate
  • Phenol
  • Phenyl Mercuric Acetate i Phenyl Mercuric Borate
  • Benzetonium Chloride
  • pochodne formaldehydu (Benzylhemiformal, 2-Bromo-2-nitropropane-1,3-diol = Bronopol, 5-Bromo-5-nitro-1,3-dioxane = Bronidox, Diazolidinyl Urea, Imidazolidinyl Urea, Quanternium-15, DMDM Hydantoin, MDM Hydantoin, Sodium Hydroxymethyl Glycinate, Methenamine, Glutaral, Glyoxal, Hexetidine, Iodopropynyl Butylcarbamate)
  • halogenki (Metyldibromo Glutaronitrile = Euxyl K 400, Triclosan, Iodopropynyl Butylcarbamate, Chloroacetamide, Climbazole, 2-Bromo-2-nitropropane-1,3-diol = Bronopol, 5-Bromo-5-nitro-1,3-dioxane = Bronidox, Bromochlorophene, Bromocinnamal, Aluminium Chlorohydrex, Aluminium Sesquichlorohydrate, Aluminium Zirconium Trichlorohydrex GLY, Dibromohexamidine Isethionate, Laurylpyriddinium Chloride, Potassium Troclosene...)


SYNTETYCZNYCH SUBSTANCJI NATŁUSZCZAJĄCYCH
Sporo tych substancji. Nie wszystkie są toksyczne, ale na pewno nie są korzystne dla skóry, dlatego warto ich unikać (o ile się da):

  • Parafina (Paraffinum Liquidum, Paraffin, Synthetic Wax, Isoparaffin)
  • Mineral Oil
  • Wazelina (Vaseline, Petrolatum)
  • Ceresin
  • Węglowodory alifatyczne (Isododecane, Isobutane, Isohexadecane)
  • Ozokerite
  • Cera Microcristallina
  • Oleje silikonowe (Hexamethyldisiloxane, Dimethicone, Trimethicone...)


SYNTETYCZNYCH BARWNIKÓW
Najczęściej w farbach do włosów można znaleźć aminy aromatyczne. Niestety powodują one raka pęcherza moczowego, alergie i astmę. 
Uważajmy na:

  • Phenylendiamin (PDA)
  • 2,5-Toluylendiamin (TDA)
  • 4-Amino-2-Hydroxytoluene
  • 2,4-Diaminophenol
  • 2,4-Diaminophenoxyethanol HCL
  • Hydroxypropyl BIS (N-Hydroxyethyl-P_Phenylediamine) HCI
  • p-Phenylenediamine
  • 2-4-5-6-Tetraaminopyramidine
  • Toluenen-2,5-Diamine

Inne niebezpieczne barwniki to:

  • 1,3-Bis-(2,4-Diaminophenoxy)propane
  • 1,5-Naphthalenediol
  • 1-Naphthol, 2-Naphtanol
  • 2-Amino-3-Hydroxypyridine
  • 2-Amino-3-Nitrophenol
  • 2-Amino-4-Hydroxyethylaminosanisole
  • 2-Amino-4-Hydroxyethylaminosanisole Sulfate
  • 2-Amino-6-Chloro-4-Nitrophenol
  • 2-Chloro-5-Nitro-n-Hydroxyethyl p-Phenylenediamine
  • 2-Chloro-6-Ethylamino-4--Nitrophenol
  • 2-Chloro-p-Phenylenediamine
  • 2-Chloro-p-Phenylenediamine Sulfate
  • 2-Hydroxyethyl Picramic Acid
  • 2-Hydroxyethylamino-5-Nitroanisole
  • 2-Methoxymethyl-p-Aminophenol HCl
  • 2-Methyl-5-Hydroxyethylaminophenol
  • 2-Nitro-p-Phenylenediamine
  • 2,3-Naphthalenediol
  • 2,4-Diamino-5-Methylphenetol HCl
  • 2,4-Diamino-5-Methylphenoxyethanol HCl
  • 2,4-Diaminodiphenylamine
  • 2,4-Diaminophenol
  • 2,4-Diaminophenol HCl
  • 2,4-Diaminophenoxyethanol HCl
  • 2,6-Bis(2-Hydroxyethanol)-3,5-Pyridinediamine HCl
  • 2,6-Diaminopyridine
  • 2,6-Dimethoxy-3,5-Pyridinediamine HCl
  • 3-Nitro-p-Hydroxyethylaminophenol
  • 3,4-Diaminobenzoic Acid
  • 4-Amino-2-Hydroxytoluene
  • 4-Amino-2-Nitrodiphenylamine-2'-Carboxylic Acid
  • 4-Amino-2-Nitrophenol
  • 4-Amino-m-Cresol
  • 4-Chlororesorcinol
  • 4-Methoxytoluene-2,5-Diamine HCl
  • 4-Nitro-m-Phenylenediamine
  • 4-Nitro-o-Phenylenediamine
  • 4-Nitro-o-Phenylenediamine HCl
  • 4,4'-Diaminodiphenylamine
  • 4,6-Bis(2-Hydroxyethoxy-m-Phenylediamine HCl
  • 5-Amino-2,6-Dimethoxy-3-Hydroxypyridine
  • 5-Amino-6-Chloro-o-Cresol
  • 6-Amino-m-Cresol
  • 6-Amino-o-Cresol


EMULGATORÓW
PEG-ach wspominałam, podobnie zachowuje się PPG, czyli glikol polipropylenowy, choć jest podobno mniej toksyczny.
Pozostałe "kwiatki" (przepraszam, kopiuję):

  • Acrylates/Steareth-20 Methacrylate Copolymer
  • Beheneth-5,-10,-20,-25
  • C9-11 Pareth 8
  • Ceteareth
  • Ceteth-1, -20
  • Coleth-10, -20, -24
  • Coceth-8/-10
  • Disodium Laureth Sulfosuccinate
  • Glycereth-7
  • Glycereth-7 Benzoate
  • Glycereth-5 Lactate
  • Glycereth-26 Phosphate
  • Glyceteth-20 Stearate
  • Glycereth-7 Triacetate
  • Laneth-10, -5 i inne liczby
  • Laureth-2, -3, -4, -7
  • Laureth-5 Carboxylic Acid
  • Laureth-8-Phosphate
  • Lauryl Methyl Gluceth-10 Hydroxypropyldimonium Chloride
  • Magnesium Laureth Sulfate = Magnesium Laureth-8 Sulfate
  • Magnesium Oleth Sulfate
  • Methyl Gluceth-10 i -20
  • Myreth-4
  • Myreth-3 Myristate
  • Nonoxylon-2, -4, 10
  • Nonoxylon-12 Iodine
  • Oleth-4
  • Oleth-3 Phosphate
  • Poloxamer 124, 184, 188, 407
  • Poloxamine,Polysorbate 20, 60, 80
  • Sodium Myreth Sulfate,Steareth-2, -21 i inne liczby
  • Trideceth-12 i inne liczby
  • Triceteareth-4 Phosphate
  • Trilaureth-4 Phosphate
Dużo tego, a to jeszcze nie wszystko. Jak się w tym połapać?

Ja osobiście mam problem. Często w sklepie głupieję czytając skład. Dopiero w domu uświadamiam sobie co kupiłam. Ale stosuję kilka prostych zasad wybierając kremy. 

Oto one:
1. nie lubię dużo czytać więc wybieram kosmetyki o krótkim składzie,
2. ponieważ poszczególne składniki kosmetyków wymienione są w zależności od ich stężenia (od największego do najmniejszego) staram się wybierać kosmetyki z perfumami na końcu, za to z dużą ilością olejków,
3. jeżeli coś jest po perfumach to znaczy że są to śladowe ilości, więc nie wierzę w pozytywne działanie drogocennych olejków wymienionych na końcu,
4. unikam znanych mi syfów - czyli SLS, SLES, fenolu, formaldehydu, związków halogenowych, parabenów i PEG-ów (choć czasem obawiam się, że mogę trafić na coś gorszego od nich),
5. w składzie szukam: olejków, maseł, wosków, witamin, pantenolu itp.

Bardziej zainteresowanych odsyłam do ustawy ,
bardziej leniwych - do innych stronek tu i tu i bloga  .

piątek, 16 stycznia 2015

Wapń

Kto nie pił w dzieciństwie popularnego wapna? Cudownych musujących pastylek, lub proszku...
Panaceum na ugryzienia komarów, poparzenia pokrzywą, inne wysypki czy nawet przeziębienia.
Jaka jest rola wapnia w organizmie? Dlaczego jest tak powszechnie suplementowane?

Wszyscy wiemy, że wapń znajduje się w kościach, przyjmując dużo wapnia zapewniamy sobie mocne kości. Niewiele to ma wspólnego z wysypkami.
Wapń pełni też inne ważne role - bierze udział w przekazywaniu sygnałów nerwowych oraz w hamowaniu i aktywizacji skurczy mięśni (szkieletowych, gładkich, oraz mięśnia sercowego).
Tu też nie widać związku z ugryzieniami komarów.

Przeszukując internety nie natknęłam się na wyjaśnienie związku pomiędzy wapniem a leczeniem wysypek, czy alergii. Znalazłam za to artykuły wyśmiewające te praktyki (które są nota bene ciągle stosowane przez wielu lekarzy).

Co jeszcze znalazłam? Wyniki badań prowadzonych w USA i w Szwecji dowodzące, że długoterminowa zwiększona podaż wapnia (powyżej 1400mg/dobę przez kilkanaście lat) zwiększa ryzyko zgonu z powodu chorób układu krążenia, zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. (Skoro wapń wpływa na pracę mięśnia sercowego ma to sens).
Inne źródła zalecają suplementację wapniem - w przypadku dorosłych do 1000mg/dobę, natomiast w przypadku kobiet w ciąży lub po menopauzie, czy osób po 60 roku życia - powyżej 1300-1500mg/dobę. W zestawieniu z powyższymi wynikami badań radziłabym się zastanowić, czy warto.

Owszem wapń jest potrzebny. W przypadku niskiej podaży wapnia organizm sam sobie wyrównuje jego stężenie we krwi, pobierając go z kości. Objawem niedoborów wapnia jest właśnie odwapnienie kości i wtedy należy stosować preparaty z wapniem. Gdy nic takiego się nie dzieje - lepiej stosować zrównoważoną dietę.
Gdzie znajdziemy najwięcej wapnia? Wcale nie w mleku (to jakiś mit). 
100g mleka zawiera ok. 120mg wapnia, natomiast ta sama ilość maku niebieskiego - dziesięciokrotnie więcej! Dużo wapnia znajdziemy też w sardynkach, migdałach, orzechach (laskowych czy nerkowca), wodorostach, figach, natce pietruszki, fasoli etc. Spośród produktów mlecznych najwięcej wapnia jest w serze żółtym, ok. 680mg/100g. Dużo lepiej przyswajalny jest wapń z mleka ukwaszonego niż świeżego.


Co zwiększa przyswajalność wapnia?
Wg reklamy margaryny - witamina D, to prawda. Przydają się też witaminy A i C, oraz fosfor czy magnez. Ale proporcje pomiędzy minerałami powinny być zrównoważone. 
Zbyt duża ilość fosforu (obecnego m.in. w przetworzonych produktach mięsnych) zmniejsza wchłanialność pozostałych pierwiastków. 
Wchłanialność wapnia zmniejszają też słodkie napoje, nadmiar soli, niektóre warzywa (pomidory, ziemniaki i bakłażany), zbyt mała lub za duża aktywność fizyczna.
Czyli znów najważniejsza jest równowaga.

Tematu nie wyczerpałam, jeszcze do niego wrócę.



poniedziałek, 5 stycznia 2015

Mleko w proszku

Mleko w proszku to sama chemia - tak twierdzą niektórzy, nie znam się na tym, bo specjalistą ds żywienia nie jestem.
Jestem za to chemikiem i byłam ciekawa jakie związki chemiczne mają udawać mleko :)
Po krótkim dochodzeniu okazało się, że mleko w proszku jest otrzymywane, podobnie jak kawa rozpuszczalna, poprzez odparowanie wody z produktu pochodzenia naturalnego.
Proces, bardzo stary, opracowany w połowie XIX wieku, polega na wstępnym zagęszczeniu pasteryzowanego mleka poprzez odparowanie pod zmniejszonym ciśnieniem ok. 50% wagowych wody (na wyparkach próżniowych).
Zagęszczone w ten sposób mleko jest wtryskiwane do gorącej komory, w której pozostała woda natychmiast odparowuje i pozostaje mleczny proszek.
Alternatywną metodą jest suszenie mleka w suszarkach bębnowych. Mleko suszone jest na ściankach obracającego się i ogrzewanego bębna. Produktem jest cienki film, który należy jedynie zeskrobać ze ścianek suszarki i rozdrobnić. W obu tych metodach mleko jest poddane działaniu wysokiej temperatury, wykorzystują one proces parowania.
Jest jeszcze jedna metoda - liofilizacja, podczas której woda jest usuwana w obniżonej temperaturze pod zmniejszonym ciśnieniem, wykorzystuje się tu zjawisko sublimacji. Metoda ta jest najbezpieczniejsza dla wartościowych składników odżywczych zawartych w mleku.
Jednak we wszystkich opisanych metodach substratem jest mleko pasteryzowane, czyli już zubożone, nie tylko o szkodliwe drobnoustroje, ale też o wartościowe enzymy i niektóre witaminy (A, C, B6 i B12 ).

Mleko w proszku jest wykorzystywane do produkcji przede wszystkim mleka dla niemowląt oraz słodyczy, również suchych mieszanek gotowych do wypieków. Ponad to, mleko w proszku znajdziemy w wędlinach, produktach seropodobnych, jogurtach, a nawet w pieczywie!

Jest jeszcze jedno, jakże ważne, zastosowanie mleka w proszku...
Jako dodatek do kokainy, amfetaminy i podobnych białych proszków. 
Wygląda tak samo, a jest tańsze.