wtorek, 17 marca 2015

składniki kosmetyków: MIT

Powracam do starego cyklu, żeby opowiedzieć pewną historię.

Pewnego dnia na dłoniach mojej koleżanki zaczęła pojawiać się wysypka. Pewnie to uczulenie - pomyślała - i zaprzestała używania "podejrzanej" chemii. Naczynia zmywała tylko w zmywarce, a dom sprzątała w lateksowych rękawiczkach. Niestety uczulenie nie znikało, co gorsza - zaczęły się pojawiać również pęcherze. Może to kolejne uczulenie na lateks? Zmieniła rękawiczki, a przed ich włożeniem, dłonie smarowała grubą warstwą kremu, aby uniknąć kontaktu. Niestety poprawy nie było. Dermatolog ani alergolog nie potrafili powiedzieć co się dzieje. Dopiero kilkudniowe testy alergiczne przeprowadzone w szpitalu odpowiedziały - to uczulenie na MIT, konserwant stosowany w wielu produktach kosmetycznych.
Po dokładnej analizie składu kosmetyków okazało się, że substancja ta znajduje się w - tak chętnie i często używanym - kremie do rąk. Dlaczego uczulenie pojawiło się dopiero teraz? Bo została przekroczona bezpieczna dawka tej substancji.

MIT, czyli metyloizotiazolinon, to popularny konserwant, stosowany w różnych produktach, w tym kosmetykach. MIT chroni kosmetyk przed rozwojem mikroorganizmów, które mogą być wprowadzane do produktu poprzez kontakt ze skórą lub otoczeniem.



Substancja ta 10 lat temu została dopuszczona do używania w kosmetykach w ilości nie przekraczającej 0,01%, ponieważ wiadomym było że większe jej ilości nie pozostają obojętne dla zdrowia. 
Niestety szybko stała się niezwykle popularna, gdyż jest tania i efektywna, i zawojowała nie tylko przemysł kosmetyczny czy sektor środków czystości, ale nawet "cięższą" chemię - farby i lakiery.
Dodatkowo "nagonka" na popularne konserwanty - parabeny, spowodowała stopniowe ich wycofywanie z rynku i zastępowanie metyloizotiazolinonem.
MIT znajdziemy zarówno w kosmetykach "niespłukiwanych", jak kremy, nawilżane chusteczki (np. dla niemowląt) oraz "spłukiwanych" - szampony, żele pod prysznic...
W efekcie jesteśmy narażeni na większe ilości szkodliwej substancji, niż zostało to dopuszczone w odpowiednim rozporządzeniu.
Po serii doniesień o reakcjach uczuleniowych wśród niemowląt na składniki mokrych chusteczek dokładniej zbadano szkodliwość konserwantu i rozpętała się burza.
Dlatego ponad rok temu zaczęto wycofywać MIT z kosmetyków niespłukiwanych, a w pozostałych produktach - ograniczono jego dopuszczalne stężenie do 15 ppm. 

Dopóki MIT znajduje się w kosmetykach warto czytać etykiety pod kątem jego występowania. Niestety nie wiadomo jaki nowy konserwant w najbliższych latach zawładnie rynkiem, i jakie będą tego konsekwencje dla naszego zdrowia. Specjaliści z branży wróżą częściowy powrót do parabenów, lepiej zbadanych i mniej alergizujących od metyloizotiazolinonu.
Na wszelki wypadek nie zmieniajmy sprawdzonych kosmetyków na kolorowe i szeroko reklamowane nowości.
A moja koleżanka dłonie ma już zdrowe, kosmetyki - sprawdzone, ale do końca życia pozostanie wrażliwa na pechową substancję, dlatego musi być jeszcze bardziej czujna.

czwartek, 5 marca 2015

Składniki żywności: barwniki naturalne

Kolejny cykl, tym razem przyjrzymy się etykietom produktów spożywczych.

Barwniki spożywcze możemy podzielić ze względu na ich pochodzenie na 4 grupy:

  • barwniki naturalne,
  • identyczne z naturalnymi,
  • syntetyczne,
  • nieorganiczne substancje barwiące.

Dziś zajmę się najfajniejszą z powyższych grup, czyli substancjami naturalnymi.

Ostatnio pisałam o jednej z nich, a mianowicie o karmelu, czyli palonym cukrze. Znajdziemy go nie tylko w wyrobach cukierniczych, ale też w pieczywie, coca-coli czy ciemnym piwie, koniaku, rumie i miodach pitnych. Nadaje produktom brązowawe zabarwienie. Naturalny karmel występuje pod symbolem E150a. Uwaga na symbole E150b-d, oznaczają kolejne klasy karmelu syntetycznego.


Kolejny znany barwnik to karoten. Występuje naturalnie w wielu warzywach i owocach (tych czerwonych i pomarańczowych, ale też w zielonej sałacie i szpinaku). Do grupy karotenoidów zaliczamy też szafran oraz annato. Karotenoidy są dodawane m.in. do serów żółtych, margaryny i masła. Znajdziemy je pod symbolami E160 a-f.

Chlorofil - jak wiemy ze szkoły ma kolor zielony, występuje we wszystkich zielonych roślinach, w algach i niektórych bakteriach. Jego struktura jest mi szczególnie bliska przez specjalizację w chemii metaloorganicznej :) Ze względu na niewielką trwałość czystego chlorofilu (E140), często jest zastępowany bardziej trwałymi kompleksami z miedzią (E141).

Koszenila to barwnik pozyskiwany z mszycy występującej w Ameryce Południowej i Centralnej. Jest to niezwykle trwały barwnik, nadający czerwony kolor wyrobom cukierniczym, jogurtom owocowym, dżemom, galaretkom, oraz... tkaninom. Występuje pod symbolem E120.
Uwaga na czerwień koszenilową - to barwnik syntetyczny (E124) !
W Polsce do XIX wieku do barwienia m.in. tkanin używano podobnego barwnika, otrzymywanego z pluskwiaka o nazwie Czerwiec polski. Nie barwiono nim jednak żywności.

Podobny kolor i zastosowanie ma czerwień buraczana, otrzymywana z buraka ćwikłowego (E162).

Ciekawą grupę barwników stanowią antocyjany - w zależności od środowiska przyjmują różne kolory. Niskie pH (środowisko kwaśne) sprzyja barwie czerwonej, natomiast podwyższenie pH powoduje zmianę koloru na niebieski czy fioletowy. Antocyjany występują w owocach i warzywach, takich jak aronia, jagody, bakłażan, porzeczki (czarne i czerwone), czerwone cebula, kapusta i winogrona, wiśnie, truskawki, pomarańcze...
Do barwienia napojów, dżemów, galaretek czy wyrobów cukierniczych stosowane są najczęściej ekstrakty ze skórki winogron - E163(i) oraz z czarnej porzeczki - E163(iii).

*schemat zaczerpnięty - źródło

Wszystkie substancje naturalne wydają się być zdrowymi (niektóre mają właściwości przeciwutleniające), jednak nie należy przesadzać z ich nadmiernym spożyciem.
W literaturze znajdują się doniesienia o szkodliwości karmelu, czy miedzi występującej w kompleksach z chlorofilem. Wiele związków (np. z grupy antocyjanów) nie zostało dobrze zbadanych.
Natomiast koszenila może spowodować wstrząs anafilaktyczny.





niedziela, 1 marca 2015

Karmel

Jeden z moich ulubionych filmów libańskiej reżyserki i aktorki Nadine Labaki.
Bohaterki filmu traktują karmel przede wszystkim jako... lepidło do depilacji (zamiast ciepłego wosku).
Karmel był wykorzystywany do depilacji na Bliskim Wschodzie od stuleci. Dziś zyskuje coraz większą popularność w krajach europejskich.
Jednak nie jest to główne zastosowanie palonego cukru (bo nim przecież jest karmel).

Największą gałęzią przemysłu, w której znalazł on swoje miejsce, jest przemysł spożywczy.
Karmel używany jest nie tylko w cukiernictwie, jest też ulubionym barwnikiem w branży alkoholowej. Karmelem barwione są ciemne piwa, wina, rumy, winiaki, araki, koniaki i miody pitne.
Karmelem barwi się też pieczywo (żeby wyglądało na zdrowe, pełnoziarniste).
Oczywistym jest zastosowanie karmelu do barwienia słodyczy i fakt, że służy też do wyrobu słodyczy i cukierków, np. karmelków.



A jak powstaje karmel? Przez ogrzewanie cukru, to jasne. Tylko jakie przemiany w trakcie tego procesu zachodzą? Jakiej są też natury?
Zacznijmy od początku.

Na patelni umieszczamy cukier (sacharozę) z niewielką ilością wody. Pod wpływem podgrzewania i mieszania cukier rozpuszcza się w wodzie. Chemicznie nic się nie dzieje.
Wraz ze wzrostem temperatury woda odparowuje. Do pewnego momentu jest to tylko przemiana fizyczna, gdyż odparowuje woda dodana do sacharozy. Powyżej 185°C, gdy prawie nie ma co odparowywać, zaczynają się przemiany chemiczne. Pękają stopniowo wiązania pomiędzy węglem a tlenem, w ten sposób uwalniają się kolejne cząsteczki wody, a pozostaje węgiel. To węgiel odpowiada za zmianę zabarwienia karmelu. Z białego, poprzez całą paletę brązów, aż do czerni. Im ciemniejszy karmel - tym mniej w nim pozostaje wody, a zwiększa się procentowy udział węgla.
Procesu tego nie da się odwrócić. Dodanie wody do karmelu nie spowoduje jego "rozjaśnienia", ani nie zmieni składu chemicznego. Proces karmelizacji jest procesem nieodwracalnym. Jest procesem chemicznym, w wyniku którego zmienia się skład chemiczny substancji.

Jakie jeszcze przemiany chemiczne obserwujemy w kuchni?
To pytanie głównie do gimnazjalistów :)