Nie byłoby mnie tu dzisiaj, gdyby nie choroba. Nie miałabym ani kiedy, ani o czym pisać.
Ale jestem. Dzięki niebiosom za tą możliwość ;)
Wracając do choroby, właściwie przeziębienia. Od lat przy każdym okresie gorszego samopoczucia słyszę - weź witaminę C (albo inny specyfik, posiadający ją w składzie). Jedz cytrynę, kapustę kiszoną, natkę pietruszki itp itd.
W internecie można znaleźć wiele artykułów, w których powielane są poglądy na temat rzekomego zbawiennego wpływu witaminy C na odporność organizmu. Znajdziemy również wypowiedzi o zgoła innym wydźwięku.
Pewnym jest, że badania naukowe nie potwierdziły pozytywnego wpływu wspomnianego specyfiku na stan zdrowia przyjmujących go chorych.
"Okazuje się, że przyjmowanie kwasu askorbinowego w czasie infekcji nie skraca czasu jej trwania, a także nie łagodzi jej objawów. Z kolei codzienne przyjmowanie witaminy C w celach zapobiegawczych, skraca czas trwania przeziębienia o zaledwie 8 proc. u dorosłych i 14 proc. u dzieci. Co ciekawe, wykazano, że witamina C wywiera największy wpływ na ciężko trenujących. Udowodniono, że profilaktyczne przyjmowanie witaminy C przez sportowców zmniejsza ryzyko przeziębienia o 50 proc.[źródło]"
Ilu z nas uprawia sport wyczynowo?
Żeby nie było - wyniki powyższych badań potwierdziłam u znajomego farmaceuty.
Zgodził się jednak, że witaminę C warto przyjmować m.in. po to, by uniknąć kaca :)
Internety grzmią jeszcze o innych cudownych właściwościach witaminy C. Okazuje się, że może być stosowana jako lek na raka! Niestety "medyczna mafia" ukrywa przed nami ten fakt.
O mafii medycznej, czy spożywczej, nie będę się rozwodzić. To temat na książkę, nie artykuł.
Dlatego spróbuję wyjaśnić czym jest witamina C dla chemika.
Witamina C to kwas askorbinowy (zwany też askorbowym), inaczej (R)-3,4-dihydroksy-5-((S)-1,2-dihydroksyetylo)furan-2(5H)-on.
Występuje z postaci krystalicznej, jako biały lub bezbarwny krystaliczny proszek.
Jest czuła na światło, wilgoć z powietrza oraz wysoką temperaturę. Dlatego witaminę C przechowujemy w zacienionym miejscu, w szczelnych opakowaniach i nie gotujemy, ani nie zalewamy wrzątkiem (np.cytryny).
Kwas askorbinowy jest PRZECIWUTLENIACZEM (=antyoksydantem). Ładne i mądre słowa. Do tego dość modne. Co oznacza?
Antyoksydanty chronią nas przed wolnymi rodnikami. I znowu nie wiadomo o co chodzi.
To może najprościej. Wolne rodniki to substancje, które posiadają niesparowany elektron. Elektron ten ma wielką potrzebę sparowania się z innym elektronem i jest przy tym dość agresywny. Na tyle, aby rozrywać wiązania chemiczne i "niszczyć" dostępne związki chemiczne.
Kwas askorbinowy ma tą "cudowną" właściwość, że jest w stanie oddać jeden ze swoich elektronów wolnemu rodnikowi. W ten sposób wolny rodnik przestaje być rodnikiem, bo wszystkie elektrony ma sparowane. Kwas askorbinowy natomiast tworzy stabilny układ, w którym niesparowany elektron jest zdelokalizowany pomiędzy dwiema sąsiadującymi ze sobą grupami wodorotlenkowymi i jedną grupą tlenkową (to te w pierścieniu!). Tak, wiem. Trochę przesadzam z chemiczną paplaniną.
Dodam już tylko na koniec, że w wyżej opisanym procesie kwas askorbowy sam się utlenia, chroniąc inne komórki przed utlenieniem. Ot, cała filozofia :)